Witajcie kochani! Nareszcie znalazłam odrobinę czasu na napisanie postu, który właściwie miał tutaj być miesiąc temu. Dzisiejszy post poświęcony będzie starej huśtawce ogrodowej. Zapewne wiele osób wolało by kupić nową i mieć święty spokój, jednak szkoda mi jej było, ponieważ jest u nas odkąd pamiętam. Huśtawka ma już ponad 25 lat i wiąże się z nią wiele wspomnień tych przyjemnych ale też tych złych. Gdy byłam mała dostałam huśtawką w kręgi szyjne i musiałam mieć nastawiany kark. Na tej huśtawce spędzaliśmy wiele przyjemnych chwil z rodziną i ze znajomymi, była świadkiem wielu poważnych rozmów ale też wygłupów i stąd ten sentyment. Przez wiele lat stała z przodu domu, natomiast od kilku lat ma swoje miejsce z tyłu domu w ogrodzie. Na przestrzeni lat była kilkakrotnie malowana, zmieniała się jej tapicerka oraz zadaszenie. Tata zawsze dbał o to by wyglądała dobrze, więc ja też musiałam się w końcu za nią zabrać. Niestety nie mam zdjęcia sprzed 25 lat, natomiast mam zdjęcia datowane na lipiec 1993 r., jednak huśtawka była już po pierwszej przeróbce.